Bardzo czekoladowe brownie chodziło za mną już od kilku lat. Oczywiście wszystko dzięki Nigelli, która zawsze tak pysznie o nich opowiadała i do tego podjadała je po nocach. Pomysł kiedyś był, ale z czasem umarł śmiercią naturalną. Odżył dopiero w tym roku, kiedy na urlopie realizuję moje kulinarne fantazje, zwłaszcza te, do których nie mam warunków na co dzień, czyli ciasta i inne wypieki.
Pomyślałem, że jak już robić pierwszy raz brownie, to na bogato. I jest bardzo bogato, do tego stopnia, że nie jest to ciasto, którego da się zjeść dużo. Rekordzistką jest moja siostra, która zjadła 3 kawałki, ale większość po 1 kawałku czuła się nasycona czekoladą ;)
Składniki (24 porcje):
300g masła
300g gorzkiej czekolady
5 jajek (użyłem dużych)
1 szklanka cukru
cukier waniliowy lub ekstrakt waniliowy
1/2 łyżeczki soli
1,5 szklanki mąki
3 łyżeczki kakao
100g białej czekolady
60g gorzkiej lub mlecznej czekolady
30g orzechów laskowych
50g orzechów włoskich
Przygotowanie:
Czekoladę (3 tabliczki) rozpuścić z masłem w kąpieli wodnej. Jajka wymieszać z cukrem, cukrem waniliowym i solą, aż składniki się rozpuszczą. Dodać wystudzoną czekoladę z masłem i dokładnie wymieszać. Mąkę wymieszać z przesianym kakao i dodać do płynnej masy. Wymieszać delikatnie, na tyle żeby mąka się wchłonęła. Dodać pokruszoną białą i ciemną czekoladę oraz orzechy.
Blachę (moja była 25x40cm, ale może być mniejsza) wyłożyć dokładnie papierem do pieczenia, wylać ciasto i dokładnie rozprowadzić. Piec w 200 stopniach przez 20-25 minut. Czas pieczenia zależy od tego czy chcemy bardziej zwarte czy płynne ciasto. Zawsze brzegi są bardziej wysuszone, a środek wilgotniejszy. Moje brownie piekło się 20 minut i było trochę zbyt płynne w środku. Na ciepło się nie bardzo dało kroić, ale po schłodzeniu przypominało trochę w konsystencji i smaku trufle.
Takie brownie to wersja de luxe. Nie jest bardzo słodkie, ale tak duża ilość czekolady sprawia, że jest ciężkie i trochę zatykające. Myślę, że na co dzień można zrobić lżejsze, z mniejszą ilością czekolady i masła, które będzie mniej kaloryczne i bardziej delikatne. Ale od czasu do czasu można zaszaleć. Takie ciasto świetnie sprawdzi się na przyjęciu, bo nawet mały kawałek skutecznie zaspokoi apetyt gości na słodkie ;)
Dla mnie 3 kawałki brownie to nie problem, mogłabym zjeść pół blaszki!
OdpowiedzUsuńMocno czekoladowe ciasteczko :)))) Aż mam ochotę na kawałek, a nawet dwa! :)
OdpowiedzUsuńJak szaleć to szaleć, a potrójna dawka czekolady jeszcze nikomu nie zaszkodziła :)
OdpowiedzUsuńto mi wygląda na idealne brownie :)
OdpowiedzUsuńPiękne,uwielbiam czekoladowe.
OdpowiedzUsuńWyobrażam sobie, jak bosko pachnie, o smaku nie wspomnę! :)
OdpowiedzUsuńBrownie! U mnie też, z resztą sam widziałeś :) moje 5 tabliczek faktycznie przebija Twoje 3 :)
OdpowiedzUsuńAż ciężko mi sobie wyobrazić te 5 tabliczek, u mnie 3 dały efekt praktycznie samej czekolady z dodatkami, a co dopiero 5 i do tego miałaś mniej innych składników ;)
UsuńWygląda bardzo zachęcająco:-) Podrzuciłbyś jeden kawałek do kawy, jeśli został?:-)
OdpowiedzUsuńChyba jeszcze jakieś okruszki w lodówce leżą ;)
Usuńuwielbiam brownie :) mocno czekoladowe i syte... porywam kawałek!
OdpowiedzUsuńPrzepis i zdjęcia spowodowały ślinotok ;)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNigdy chyba jeszcze nie miałam okazji robić ciasta czekoladowego aby było potrójnie czekoladowe. Ja robię zazwyczaj brownie z https://wkuchnizwedlem.wedel.pl/porady/desery-i-przekaski/jak-upiec-idealne-brownie/ i jestem zdania, ze to właśnie jest najbardziej wyważony przepis na takie ciacho.
OdpowiedzUsuńCzekoladowa fantazja!
OdpowiedzUsuń