Grzybki. Kocham i uwielbiam. Od małego dzieciaka jeździłem z rodziną na grzyby, zostałem nauczony co zbierać, a czego unikać, no i oczywiście zostałem nauczony kochać konsumować grzybki. Bardzo żałuję, że odkąd wyjechałem na studia już nie jeżdżę na grzyby, bo nie mam gdzie, ani jak. Brakuje mi rodzinnego wyjazdu z dziadkami do lasu, na nasze stałe miejsce, czyli poligon wojskowy. Zbieraliśmy grzyby od rana, później wsuwaliśmy babcine kanapki i wracaliśmy poczciwym maluchem obładowanym grzybami. Z siostrą nigdy nie przepuściliśmy żadnemu grzybowi, przywoziliśmy do domu całe wiadra. A później całą rodziną odwalało się tzw. manufakturę, czyli czyszczenie i przebieranie, nadziewanie na sznurki tych do suszenia, wybieranie tych do marynowania i krojenie tych do odparzenia i zamrożenia. Grzybobranie zaczynało się pobudką o 5 rano, a kończyło bardzo późnym wieczorem. I oczywiście zawsze w noc po zbieraniu grzybów śniło mi się, że zbieram grzyby, praktycznie za każdym razem :)
Niestety teraz nie mam już dostępu do bogactwa grzybów. Na straganach widuję tylko kurki i podgrzybki. Więcej można kupić jesienią od zbieraczy przy drogach, ale że nie jestem zmotoryzowany to i nie mam takiej okazji. Pozostaje mi cieszyć się kurkami w lipcu. Zawsze przygotowujemy je duszone. To taka namiastka dawnych duszonych grzybów, gdzie były podgrzybki, maślaki, kołpaki, kurki i inne jakie się akurat trafiły. Nie są tak aromatyczne, ale i tak są pyszne. W tym roku zrobiłem je dzień wcześniej i ledwo dotrwały do obiadu następnego dnia ;)
Składniki (4 porcje):
- 3/4 kilograma kurek (trudno mi powiedzieć ile zużyłem, bo kurki u nas sprzedają na pojemniki, a nie na wagę)
- 3 cebule
- sól, pieprz
- 150ml śmietanki 18% (słodkiej, nie kwaśnej)
- olej do smażenia
Przygotowanie:
Cebulę pokroić w kostkę, podsmażyć w garnku, aż zmięknie. Kurki trzeba dokładnie umyć, jeśli sami ich nie zbieraliśmy to przebrać i wyrzucić podejrzanie wyglądające grzyby. Kroję tylko największe grzyby, lubię, kiedy w duszonych kurkach widać spore kawałki, a nie papkę grzybową. Do podsmażonej cebulki dorzucam grzyby na raty. Jest ich dużo, ale nie ma sensu brać bardzo dużego garnka, ponieważ stracą sporo ze swojej objętości. Dorzucam partiami, kiedy poprzednie zmniejszą objętość, co trwa zaledwie parę minut. Można je dorzucać w miarę mycia. Każdą partię odrobinę solę, co też pomaga w puszczaniu wody. Gdy wszystkie grzyby wylądują w garnku duszę je pod przykryciem przez około godzinę. Grzyby puszczają dużo wody, jeśli były świeżo myte to sporo wody doszło też z zewnątrz. Trzeba je co jakiś czas mieszać i kontrolować ilość płynu. Większość ma odparować, więc jeśli jest go dużo to warto odkryć grzyby na jakiś czas, jeśli jest za mało warto dolać wody. Gdy grzyby są już uduszone dodaję śmietankę, doprawiam do smaku solą i pieprzem i gotuję jeszcze przez kilka minut, żeby sos zgęstniał. Sos nie ma być bardzo gęsty, jeśli jest rzadszy i jest go więcej wtedy świetnie nadaje się do polania ziemniaczków albo do zebrania bułką.
Tradycyjnie podajemy duszone kurki z tłuczonymi ziemniakami, które świetnie chłoną sosik, ale można je podać z dowolnym dodatkiem, świetnie sprawdzi się po prostu pieczywo. Nie polecałbym intensywnych kasz, np. gryczanej, bo kurki mają delikatny aromat i kasza może je przytłoczyć.
Przepis jest bardzo prosty, ale też wszechstronny. Takie duszone kurki powinny się świetnie sprawdzić jako nadzienie do tarty (tylko z gęstszym sosem) albo zapieczone na grzance, jako bardziej ekskluzywna wersja bułki z pieczarkami :)
ja już wchodzę powoli w fazę kurkową...Twoje wyglądają przepysznie!
OdpowiedzUsuńTomku, bardzo lubię kurki i dużo ich w życiu przerobiłam :) Uważam, że nie potrzebują tak długiej obróbki cieplnej - dużo smaczniejsze są lekko podsmażone już po kilku minutach zaciągnięte śmietaną. Im dłużej się je gotuje czy dusi to robią się bardziej gumowate. Solę też na końcu właśnie dlatego żeby nie puszczały od razu wody i nie dusiły się tylko przysmażyły szybko. Tak uważam a Ty oczywiście gotuj jak lubisz :)
OdpowiedzUsuńW sumie to i racja, pamiętam jak zawsze zjadałem kurki podsmażone parę minut na patelni :) Długie duszenie to chyba nawyk pozostały po duszeniu innych grzybów, które jednak zawsze wymagały więcej czasu.
UsuńTomku,
UsuńZgodzę się z Pyzą. Tak samo w jajecznicy wystarczy im tylko chwila i są już gotowe.
A sprzedaje się je w opakowaniach 250 gram lub po 0,5 kg - przynajmniej w moich okolicach są takie najczęściej spotykane :)
Pozdrawiam Cię serdecznie,
Edith
W moich rodzinnych stronach kurki można kupić od ludzi, którzy je zbierają i później sprzedają pod sklepami :) Ale oficjalną miarą jest pojemnik, ciężko stwierdzić ile w nim jest wagowo ;)
Usuńz przyjemnością bym poszła na grzybobranie i zjadła Twoje danie
OdpowiedzUsuńJa za Dusia bym podążała:)Pyszności:)
OdpowiedzUsuńSporo wspomnień ten teks o grzybach we mnie obudził :) Też bardzo lubiłam zbierać grzyby i te wyprawy z samego rana, czyli około 5.00... Mmm... Choć zawsze miałam najmniej w koszyczku... ;) Nadrabiałam przy "obróbce", to były fajne, beztroskie czasy! Ach! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJa tez pamiętam takie same grzybobrania z moimi rodzicami i dziadkami :) Fantastyczne wspomnienia! teraz też kiedy mamy czas i jestem u rodziców, wybieramy się na takie grzybobrania, ale już bardzo rzadko :) A duszone kurki robię dokładnie tak samo ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTeż mam w planach kurki w tym tygodniu :) Uwielbiam! A duszone w szczególności.
OdpowiedzUsuńUwielbiam zbierać, obierać i jeść grzyby. Ja pamiętam jak po grzybobraniu leżąc w łózku nie mogłam zasnąć - bo jak zamykałam oczy to ciągle widziałam grzyby, a Tobie się śniły:-) Człowiek się odrywał od wszystkiego, myślał tylko o znalezieniu choć jednego prawdziwka:-) Pod tym względem uwielbiam jesień, a że mieszkam na terenie, gdzie jest mnóstwo lasów...:-)
OdpowiedzUsuńA kurki w śmietanie wolę z chlebkiem:-)
Uwielbiam duszone kurki! inne grzyby też, ale kurki w szczególności! dziękuję za dodanie przepisu do akcji :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię grzyby wszelkie, a kurki szczególnie. Niestety nie udało mi się jeszcze ich spróbować w tym roku, podglądam więc z małą dozą zazdrości.
OdpowiedzUsuńKurki jadłem tylko kupne, nigdy niestety ich nie zbierałem. A szkoda, bo pewnie zbierane samodzielnie lepiej smakują :-)
OdpowiedzUsuńMyślę, ze nie porównałbym ich do żadnych innych grzybów. Nie dorównają maślakom i prawdziwkom, ale one nie dorównają im w wielu potrawach.
Samodzielnie zbierane smakują tak samo lepiej jak samodzielnie ugotowane dania ;) Najwięcej smaku daje satysfakcja :)
Usuń