Chłodnik, czyli idealny posiłek na upalny dzień. Gdy myślę o chłodniku zawsze mam przed oczami wielki niebieski garnek w kwiatki pełen chłodniku, który stał na blacie u babci w kuchni. Chłodnik był obowiązkowym daniem letnim. Babcia zawsze robiła go z domowego zsiadłego mleka. Do tego dodawane były świeże warzywa wyhodowane przez dziadka na działce. Wszyscy zawsze chętnie wsuwali całe michy chłodniku.
Dziś niestety ciężko samemu zrobić zsiadłe mleko, nie każdy też ma dostęp do świeżych warzyw z ogródka. Ale zawsze można sobie jakoś poradzić. Chociaż smak chłodniku, który robię teraz nigdy nie wyszedł taki jak babcinego. Obecnie jako bazę chłodniku używam maślanki lub kefiru. Ostatnio znalazłem w sklepie zsiadłe mleko. Ale nadal czegoś mi brakowało, chociaż nie mówię, że chłodnik nie był smaczny ;)
Składniki (2 porcje):
- 1 duży kefir/zsiadłe mleko/maślanka
- pół pęczka botwiny lub młode buraczki
- pęczek rzodkiewek
- 2-3 ogórki gruntowe
- szczypior
- 3 jajka na twardo
- koperek
- sól, pieprz
Przygotowanie:
Botwinę drobno kroimy i dusimy parę minut w bardzo niewielkiej ilości wody, żeby zmiękła. Jeśli używamy młodych buraków to warto je potarkować. Wystudzone dodajemy do kefiru. Rzodkiewki i ogórki kroimy w półplasterki, siekamy szczypior i koperek. Jajka kroimy w półplasterki lub kostkę. Wszystkie składniki mieszamy, doprawiamy solą i pieprzem. Jeśli chłodnik jest zbyt gęsty można go trochę rozcieńczyć wodą.
Składniki możemy pokroić w dowolne kształty, tak jak lubimy. Można dodać ich więcej lub mniej, zależnie od naszych upodobań. Chłodnik świetnie smakuje z ugotowanymi, młodymi ziemniakami. Ale sam bez dodatków też jest pyszny i niskokaloryczny.
Fantastyczny na upał! Z taką ilością warzyw i koperku na pewno bardzo pożywny ;)
OdpowiedzUsuńNo widzisz, nic nie poradzimy, że o dobrą krówkę w tych czasach ciężko. Ale i tak smaczna jest taka namiastka smaków z dzieciństwa;)
OdpowiedzUsuńTak mi się przypomniało, że babcia do chłodniku dodawała chyba śmietany, oczywiście prawdziwej, jak ją nazywaliśmy "od baby" ;) Może w tym tkwi sekret, muszę spróbować ze śmietaną, będzie bardziej kaloryczne, ale może w smaku bardziej przypominające stare czasy :)
UsuńU mnie też dodawano śmietany. Ona była bardzo gęsta i miała taki maślany kolor;) Jeśli to jest ten sekret, to daj znać , jak sprawdzisz!
UsuńW takie upały to chłodnik najlepszy, a u mnie botwinkowa i chyba ją zjem na zimno :D
OdpowiedzUsuńWygląda tak pysznie, że mam ochotę schrupać monitor ;) Czas, żebym zamieniła kupiony w plastiku chłodnik na ten prawdziwy ;)
OdpowiedzUsuńChłodnik w plastiku się nie umywa ;) Moi rodzice używają gotowego chłodniku jako bazy, dodając do niego warzywa, to też jest jakaś metoda :)
Usuńteż muszę zrobić podejście do Chłodnika :) A prezentowany wygląda bardzo smacznie :))))
OdpowiedzUsuńTaki chłodnik to ja rozumiem! Tylko poproszę bez jajka, za to z ziemniaczkami posypanymi koperkiem :)
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam,
Edith
Musze koniecznie wyprodukować takie cudo. U mnie w domu nigdy się nie robiło chłodników, więc nie mam za czym tęsknić i nie wpadają mi do głowy pomysły na takowe. Wykorzystam Twój :-)
OdpowiedzUsuńwstyd, ale jeszcze nigdy nie robiłam chłodnika ani nawet go nie jadłam! muszę się skusić :)
OdpowiedzUsuńwłasnie mi się chłodniczek chłodzi na jutro :). Pomieszałam zsiadłe mleko z kefirem i jogurtem naturalnym, wyszło pycha ;).
OdpowiedzUsuńPanna Malwinna wczoraj wrzuciła przepis na chłodnik i teraz Ty :). Nie wiem czy wytrzymam do jutra z jedzeniem :)
Polecam robić chłodnik najwyżej parę godzin przed jedzeniem. Gdy długo stoi w lodówce to warzywa puszczają wodę i rozcieńczają chłodnik. I warto go dobrze przykryć, bo jogurt łatwo łapie zapachy z lodówki, a nie chcemy, żeby chłodnik miał posmak kiełbasy ;)
Usuń