Botwina, czyli młode liście buraka ćwikłowego to świetny
produkt sezonowy, pełen składników odżywczych i smaku. Botwina znana była już w
starożytności, ludzie jedzą ją od ponad 2000 tysięcy lat. Buraki przybyły na
północ Europy razem z legionistami rzymskimi, gdzie zadomowiły się na dobre, bo
umiarkowany klimat sprzyja im bardziej niż śródziemnomorski.
Botwina to świetne źródło witamin, przede wszystkim A i C.
Zawiera także duże ilości żelaza, przez co jest szczególnie polecana dla
wegetarian. Do tego botwina pobudza apetyt i wpływa kojąco na nerwy. Zawiera
także substancję działającą podobnie jak kobiece hormony – estrogeny, przez co
świetnie wpływa na stan skóry. Ma też działanie odkwaszające i odtruwające,
więc warto sięgnąć po nią, gdy akurat jest sezon. Należy jedynie uważać z wapniem,
ponieważ botwina zawiera kwas szczawiowy, który wiąże się z wapniem i pozbawia
organizm tego cennego składnika. Jednak wystarczy uzupełnić danie z botwiny
składnikiem bogatym w wapń, takim jak ser, mleko, czy śmietana.
Młode liście botwinki można z powodzeniem dodawać do
sałatek. Gotuje się z niej zupę, zwaną także botwinką. Botwinka jest też
nieodzownym składnikiem chłodniku, bez którego nie miałby on swojego
charakterystycznego, różowego koloru. Podduszona sprawdzi się świetnie jako
warzywny dodatek do obiadu.
Składniki (2 porcje):
- Pęczek botwiny
- 350g ziemniaków
- 1 ząbek czosnku
- 2 łyżeczki musztardy
- Sól, pieprz, cukier, ocet jabłkowy
- Mleko, ewentualnie kawałek masła
- Ser do posypania po wierzchu (ok. 30g)
- Oliwa do smażenia
Przygotowanie:
Ziemniaki gotujemy w osolonej wodzie do miękkości. Jeśli są
młode, możemy ich nie obierać, pod skórką jest najwięcej witamin. Botwinę
dokładnie myjemy. Buraczki kroimy na połówki lub mniejsze kawałki, łodygi
kroimy w 5-centymetrowe kawałki, liście kroimy na 2 lub 3 części, zależnie od
wielkości. Na rozgrzaną oliwę wrzucamy najpierw buraczki, podduszamy przez
kilka minut, dodajemy łodygi i posiekany czosnek, doprawiamy solą i dusimy do
miękkości przez kolejne kilka minut. Liście dodajemy pod sam koniec, ponieważ
miękną w minutę lub dwie. Gotowe warzywa doprawiamy solą, pieprzem, sporą
szczyptą cukru i łyżką octu. Staramy się uzyskać odpowiednią równowagę pomiędzy
słonym, słodkim i kwaśnym smakiem. Ugotowane
ziemniaki ugniatamy na puree z mlekiem, możemy dodać masło, ale jeśli dbamy o
linię, jego brak nie wpłynie na smak dania. Doprawiamy musztardą (ja preferuję
ostrą, dziś użyłem musztardy czosnkowej), solą i pieprzem. W naczyniu
żaroodpornym układamy botwinę, przykrywamy ziemniakami i posypujemy startym
serem. Wstawiamy do mocno rozgrzanego piekarnika (200-220 stopni), aby ser się
stopił, a wierzch zrumienił.
Taka zapiekanka może być samodzielnym daniem, ale też
świetnie sprawdzi się jako dodatek do mięsa czy ryby. Jest to danie
wegetariańskiej, bądź nawet wegańskie, jeśli zrezygnujemy z mleka, masła i
sera.
Świetny przepis! Muszę wypróbować. BTW, fajny widżet z wartościami odżywczymi, chyba też chcę taki mieć :)
OdpowiedzUsuńJest ich kilka wersji od bardzo prostego do mocno rozbudowanego pokazującego witaminy i minerały. Do tego są proste i w miarę szybkie w obsłudze :)
Usuńsuper jest ten Twój przepis, ja też zaczęłam wykorzystywać botwinę do sałatek i zapiekanek.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPrzepis trafiony w 10 :-) nawet wybredne dziecko co to botwinki nie tknie wciągnęło pół blachy. Dziękuję!!!
OdpowiedzUsuń4 kwietnia 2014 18:43