Ostatnio były tylko bułeczki i bułeczki, żeby przełamać trochę monotonię postanowiłem tym razem zrobić ślimaczki. Farsz to zdecydowany strzał w dziesiątkę dla amatorów kiszonej kapusty, no i oczywiście boczku. Niestety kiszona kapusta ma to do siebie, że nie wpływa najlepiej na układ pokarmowy, powodując wzdęcia i inne atrakcje. Na szczęście można się przed tym zabezpieczać naturalnymi metodami. I właśnie dlatego w ślimaczkach ciasto zostało doprawione cząbrem, który niweluje gazotwórcze działanie kapusty. Świetnie sprawdza się też przy daniach z fasolą czy grochem, więc warto pamiętać, żeby dodać go trochę :)
Składniki (8 sztuk):
200g mąki pszennej typ 650
3g suszonych drożdży
1 płaska łyżeczka soli
1 płaska łyżeczka cukru
1/2 łyżeczki suszonego cząbru
6 łyżek wody
100g wędzonego boczku
1 cebula
200g kiszonej kapusty
sól, pieprz
Przygotowanie:
Z mąki, drożdży, soli, cukru, cząbru i wody zagniatamy ciasto. Najpierw mieszamy suche składniki, następnie dodając stopniowo wodę mieszamy nożem stołowym, aż ciasto pozbija się w grudki. Następnie zagniatamy przez kilka minut, w razie potrzeby podsypując mąką, aż ciasto stanie się gładkie i nie będzie lepiło się do rąk. Odstawiamy w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na przynajmniej godzinę.
Boczek kroimy w drobne kawałki, nie mogą być zbyt grube, bo ciężko będzie zwijać ślimaczki. Podsmażamy, ewentualnie dodając odrobinę oleju, jeśli boczek jest chudy. Do podsmażonego boczku dorzucamy drobno pokrojoną cebulką i smażymy, aż się zeszkli. Cebulka może się trochę przyrumienić, to już zależy od nas. Następnie dorzucamy przesiekaną kapustę i podsmażamy przez kilka minut, żeby smaki się połączyły. Doprawiamy pieprzem i ewentualnie solą, chociaż kiszona kapusta i boczek mogą być już wystarczająco słone. Gotowy farsz zostawiamy do przestygnięcia.
Z gotowego ciasta formujemy prostokąt o grubości około pół centymetra. Można użyć wałka, ale ciasto daje się też łatwo formować ręcznie. Na 3/4 ciasta wykładamy farsz, zostawiając górny brzeg pusty, żeby ciasto mogło się skleić. Zwijamy w rulon i kroimy na krążki grubości około 2,5cm, u mnie wyszło 8 sztuk. Układamy bokiem na blasze i pieczemy w 200 stopniach przez około 15 minut, aż ciasto się ładnie zrumieni.
Robiłam kiedyś ślimaczki z ciasta francuskiego - były świetne. Na drożdżowe mam wielką ochotę, a jeszcze z takim nadzieniem to już w ogóle!
OdpowiedzUsuńZ francuskiego na pewno jest szybciej, ale drożdżowe mają taki bardziej swojski charakter :)
UsuńO i ty robisz ślimaki:))
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie połączeni kapusty i boczku!
no dobra! koniec żartów! wpraszam się na te ślimaczki:)jeszcze do tego z boczkiem...obłędne!
OdpowiedzUsuńJa najczęściej kapustę z grzybami robię jako farsz, ale Twoje ślimaczki też są extra:-))
OdpowiedzUsuńZ kapustą i pieczarkami były ostatnio bułeczki, a że została mi kapusta postanowiłem zrobić ją jakoś inaczej :)
UsuńTo muszą być najlepsze ślimaczki na świecie:)
OdpowiedzUsuńNa pewno były przepyszne ! :)
OdpowiedzUsuńI love the combination of flavors
OdpowiedzUsuńfajnie wiedzieć, że do kapusty należy dodawać cząber ;)
OdpowiedzUsuńa ślimaczki pierwsza klasa;)
Jejku, jak smakowicie wyglądają :) Mój mąż byłby w siódmym niebie :)
OdpowiedzUsuńTakie ślimaczki robiłam tylko w wersji słodkiej (no tak ja większość robię na słodko!) Ja słyszałam, że kminek ma podobne właściwości :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie cynamonowe :) Słyszałem też, że poza kminkiem nawet majeranek ma takie działanie, ale zostaje przy cząbrze, bo już go sprawdziłem :) Chociaż kminek świetnie pasuje do kapusty :)
UsuńSuper! Cząber to bardzo dobry dodatek do tego typu frykasów :)
OdpowiedzUsuńoooo Tomek! uwielbiam takie ślimaczki:) A co mnie cieszy to fakt, że i w wersji bg także wychodzą:)
OdpowiedzUsuńNo i muszę przyznać, że zdjęcia masz coraz lepsze:)
Pozdrawiam,
Gula
To fajnie, że bezglutenowe też wychodzą :) Co do zdjęć to muszę przyznać, że mam odwrotne wrażenie, że wychodzą coraz gorsze ;) Przez to, że ciężko już o światło dzienne, a oświetlenie w kuchni mam beznadziejne. Ale myślę już o zrobieniu kącika do zdjęć z dobrym oświetleniem, żeby żadna pora na robienie zdjęć nie była mi straszna :)
Usuńjak przygotujesz takie stanowisko z oświetleniem to pochwal się nim proszę, ja też narzekam na brak dziennego światła. latem potrawy fotografowałam na dworze i wychodziły fajnie, a te w kuchni są szare i niewyraźne :(
UsuńW poprzednim mieszkaniu miałem w kuchni wielkie okno od strony południowej, więc światło było idealne, tutaj niestety nawet latem może nie być tak różowo.
UsuńMyślę o zamontowaniu świetlówki, która będzie imitować światło dzienne, ewentualnie wyłożeniu czymś ścian w kącie, żeby go dodatkowo rozjaśnić. Tylko pewnie zanim się za to zabiorę to trochę czasu minie ;)
Do tej pory znałam tylko słodką wersję takich 'ślimaczków', ale takie z kapustą też muszą być pyszne:)
OdpowiedzUsuńtakich wytrawnych ślimaków jeszcze nie robiłam. i nie wiedziałam o zastosowaniu cząbru, to bardzo cenne wskazówki :)
OdpowiedzUsuńudały ci się ślimaki bardzo:) ja ostatnio też robiłam, ale w wersji na słodko:D
OdpowiedzUsuńTomek,
OdpowiedzUsuńCzy takie ślimaczki albo której z Twoich bułeczek można by zrobić dzień przed imprezą? czy na drugi dzień też są jeszcze smakowite czy już trochę przysychają i tracą na smaku?
Kasia
Można :) Bardzo często jem je na drugi dzień i nic się z nimi nie dzieje :) Wiadomo, że nie są już tak delikatne i mięciutkie jak jeszcze ciepłe wyjęte z pieca, ale niczego im nie brakuje :) Zazwyczaj kiedy przestygną pakuję je do plastikowych pojemników albo w torebkę i tak zostawiam na noc nie chowając do lodówki, chociaż szczerze powiedziawszy nie wiem czy ma to jakiś wpływ na nie ;) Później już trzymam w lodówce.
Usuńwyobrażam sobie jak podjadam takiego ślimaczka z barszczem..mniam!
OdpowiedzUsuńTeż mam w planie wytrawne ślimaczki. Za takie ozłociłby Cię mój tato ;)
OdpowiedzUsuń