Pomimo tego, że ostatnio króluje u mnie chińszczyzna (przeplatana muffinkami ;) ) czasem i ja miewam ochotę na stare, dobre, sprawdzone przepisy-klasyki. Na pewno do takich należy spaghetti bolognese. I pomimo, że tak naprawdę nie jest to wersja klasyczna, bo użyłem wieprzowiny zamiast wołowiny to ogólny zamysł jest klasyczny. Jestem zwolennikiem używania tego, co akurat mamy pod ręką. Jeśli mam akurat mieloną wieprzowinę to przecież jej nie wyrzucę i nie polecę do sklepu po wołowinę. Nie pamiętam już kto kiedyś powiedział, że przepis to tylko ogólne wytyczne, a jeśli mamy zamiar w 100% trzymać się przepisu to lepiej w ogóle nie zaczynajmy gotować, ale ta zasada zawsze przyświeca mi w kuchni. Dzięki temu zastępuję składniki tym co akurat mam pod ręką albo na co mam ochotę. Pozwala to też na dużo lepsze gospodarowanie zapasami. Jeśli coś mi akurat zalega w lodówce to staram się dopasować do tego jakieś danie i nie muszę wyrzucać jedzenia. Więc gotując pamiętajmy, że przepis to tylko ogólne wskazówki, dajmy się ponieść wyobraźni :) No może poza pieczeniem, bo pieczenie to kuchenna nauka ścisła i trzeba trzymać się proporcji. Chociaż skłamałbym mówiąc, że piekąc zawsze trzymam się przepisu ;)
Składniki (1 duuuża porcja lub 2 średnie):
150g mielonej łopatki wieprzowej (dla 2 osób warto wziąć więcej)
1 cebula
1 nieduża marchewka
kawałek selera (2x2x3cm lub łodyga naciowego)
1 ząbek czosnku
1 puszka pomidorów
grana padano (lub parmezan)
tymianek, rozmaryn, bazylia, oregano (po pół łyżeczki)
sól, pieprz
oliwa do smażenia
Przygotowanie:
Zaczynamy od przygotowania mięsa na klopsiki. Zmieloną wieprzowinę doprawiamy solą, pieprzem, 1/4 mieszanki ziół, 1/3 drobno posiekanego czosnku i startym serem. Całość dokładnie mieszamy i formujemy niewielkie klopsiki, które następnie obsmażamy na rozgrzanej oliwie przez kilka minut, aż się ładnie zarumienią. W czasie, kiedy klopsiki się smażą kroimy cebulę w kostkę, ścieramy marchew na grubych oczkach i kroimy selera w bardzo drobną kostkę. Selera można użyć więcej i zetrzeć go na tarce, tak jak marchew, ale akurat nie przepadam za selerem korzeniowym, dlatego pokroiłem go bardzo drobno, żeby nadał potrawie smaku, ale żeby nie trafiać na wyczuwalne kawałki selera. Można go zastąpić selerem naciowym pokrojonym w kostkę. Gdy klopsiki się obsmażą dorzucamy warzywa (w tym resztę czosnku, który posiekaliśmy wcześniej do klopsików) i całość smażymy na niedużym ogniu przez 10 minut, żeby warzywa zmiękły. Następnie dodajemy puszkę pomidorów, doprawiamy roztartymi w palcach ziołami, solą i pieprzem. Dusimy przez 20 minut na niewielkim ogniu, aż sos się zredukuje, a wszystkie smaki dobrze połączą. Na koniec doprawiamy do smaku solą i pieprzem, czasami warto dodać szczyptę cukru, zależy to od pomidorów, ale często bywają kwaśne, a cukier idealnie równoważy smaki. Podajemy z ugotowanym makaronem spaghetti i startym grana padano/parmezanem.
Sos jest dosyć czasochłonny, ale świetnie się przechowuje. Jeśli chcemy możemy klopsiki zastąpić rozdrobnionym mięsem, efekt będzie taki sam. Sos można mrozić albo przełożyć do słoików i spasteryzować. Spasteryzowany można przechowywać dłużej niż mrożony.
Polecam wariant z wołowiną, jest znakomity. Ma nieco głębszy smak i trzeba go chwilę dłużej przygotowywać, ale w smaku jest niesamowite! :)
OdpowiedzUsuńklasyk, najlepszy!
OdpowiedzUsuńAbsolutna klasyka! pyszności!
OdpowiedzUsuńpaluszki lizać :)
OdpowiedzUsuńsuper, najlepsze na świecie :)
OdpowiedzUsuńDawno u Ciebie nie było. Teraz wpadłam i akurat na moją ulubioną wersję spaghetti się załapałam :)
OdpowiedzUsuńzrobiłem i wiecie co?! słabe jak dzieci na onkologii...
OdpowiedzUsuń