Już jakiś czas temu koleżanka z pracy poprosiła mnie, żebym jej upiekł muffinki marchewkowe. Trochę się zeszło zanim mi się to udało, bo nie mogliśmy się zgrać w czasie, tak żebym dzień wcześniej miał czas na pieczenie, a następnego dnia oboje byliśmy w pracy. Ale w końcu się udało i już mam zamówienie na następne muffinki, więc może trzeba było trzymać język za zębami, bo teraz będę musiał codziennie coś przynosić ;)
Składniki (12 sztuk):
1 szklanka mąki
1/3 szklanki cukru
1 szklanka startej marchwi (ok. 2 sztuki)
2 jajka (jakieś malutkie, więc może być jedno duże)
50ml oleju roślinnego
75g jogurtu naturalnego (u mnie grecki)
1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
1 łyżeczka cynamonu
5 strączków kardamonu
Przygotowanie:
Zaczynamy od obrania marchewki, którą następnie ścieramy na drobnych oczkach. Potrzeba szklankę startej marchwi, czyli około 2 średniej wielkości sztuki. Jeśli będzie trochę więcej lub trochę mniej to się nic nie stanie. Ze strączków kardamonu wyjmujemy ziarenka, które następnie rozcieramy w moździerzu na proszek. Można użyć mielonego kardamonu, wtedy potrzeba ok. 1/3 łyżeczki.
Tradycyjnie jak przy każdych muffinkach oddzielnie mieszamy składniki mokre i suche. Zaczynamy od rozbicia jajek, które dokładnie mieszamy z olejem i jogurtem. Następnie dodajemy do nich startą marchewkę. W drugiej misce mieszamy mąkę, cukier, sodę i przyprawy, które następnie przesypujemy do mokrych składników. Mieszamy niezbyt długo, na tyle, żeby nie było widać surowej mąki. Jeśli ciasto jest zbyt gęste możemy dolać trochę mleka. Przede wszystkim zależy to od marchewki, jeśli jest soczysta i puszcza dużo wody to dodatkowy płyn nie będzie potrzebny, ale jeśli jest sucha masa może wyjść zbyt gęsta i trzeba będzie dodać mleka.
Gotową masę nakładamy do foremek wyłożonych papilotkami i wstawiamy do piekarnika rozgrzanego do 200 stopni. Pieczemy przez 20-25 minut. Zazwyczaj muffiny piekę krócej, ale ze względu na to, że marchew podczas pieczenia puszcza wilgoć trzeba je piec dłużej, żeby nie były niedopieczone i nie zrobił się zakalec. Najlepiej po 20 minutach sprawdzić patyczkiem czy ciasto jest już upieczone.
Z tego samego przepisu można upiec ciasto marchewkowe, nie muszą to być muffinki. Osobiście lubię do niego dodać rodzynki, ale zamówienie było na muffinki bez dodatków. Świetnie sprawdzą się też orzechy.
Jak się na przedwiośniu je marchew, to wyskakują piegi ;)
OdpowiedzUsuńNigdy o tym nie słyszałem, ale obejrzę dziś koleżankę jak będę w pracy ;)
UsuńBardzo fajny pomysł na drugie śnaidanie do szkoły dla dzieci. Skorzystam :-)
OdpowiedzUsuńKoleżanka-Szczęściara taaaakie pyszne muffinki sobie zjada do kawki:)
OdpowiedzUsuńWyglądają smakowicie :)
OdpowiedzUsuńhehe :) no ja się koleżance wcale nie dziwię, że prosi o więcej ;)
OdpowiedzUsuńkażdy by prosił:)
Bardzo apetycznie wyglądają. ; )
OdpowiedzUsuńA jakie zdrowe!