Dziś kolejna odsłona popularnej chińszczyzny. Z okazji tygodnia azjatyckiego w Lidlu zaopatrzyłem się w parę produktów, w tym w makarony do dań chińskich. Kupiłem też makaron chow mein, więc postanowiłem go wykorzystać i przygotować kurczaka chow mein. Danie jest bardzo proste i szybkie do wykonania. Jednocześnie jest pełne smaku i aromatu, jak wszystkie dania kuchni chińskiej. Z podanej ilości składników wychodzi naprawdę pokaźna porcja, którą naje się jedna bardzo głodna osoba albo dwie normalnie głodne. Jeśli chcemy przygotować porcję dla 2 osób, warto zwiększyć ilość kurczaka. Ostatnio mam problem z kupieniem dymki. Trafiam na chudy szczypior i zwiędłe cebulki. Za to zawsze, kiedy chcę kupić szczypior to jest tylko gruba dymka, idealna do chińszczyzny. Ot złośliwość losu. Dlatego zastąpiłem dymkę zieloną częścią pora, ale jeśli uda Wam się kupić ładną dymkę to użyjcie jej.
Składniki (1 lub 2 porcje):
1/4 paczki makaronu chow mein (paczka 250g)
100g kurczaka (u mnie mięso z udek)
1/2 czerwonej papryki
1 średnia marchewka
kilka liści pora/dymka
3cm kawałek imbiru
1 papryczka peperoni
1 łyżeczka sosu sojowego
1 łyżeczka sosu rybnego
1/2 łyżeczki oleju sezamowego
1 łyżeczka przyprawy 5 smaków
1 łyżka oliwy do smażenia
Przygotowanie:
Warto zacząć od przygotowania wszystkich składników, bo jak przy większości dań tego typu samo gotowanie trwa krótko, za to krojenie składników bywa czasochłonne. Kurczaka kroimy w paski, marchewkę w słupki, paprykę i pora w paski, imbir w słupki, a peperoni w cienkie plasterki. Kurczaka mieszamy z przyprawą 5 smaków i podsmażamy na rozgrzanej oliwie. Następnie dodajemy imbir i peperoni, podsmażamy przez 1-2 minuty. Dorzucamy pora, marchewkę i paprykę. Całość smażymy przez kilka minut, aż warzywa zmiękną. W tym czasie gotujemy makaron według przepisu na opakowaniu. Do kurczaka i warzyw dodajemy sosy sojowy i rybny do smaku. Dorzucamy ugotowany makaron i całość przesmażamy przez 2 minuty, żeby makaron przeszedł smakami. Jeśli chcemy uzyskać więcej sosu możemy dodać łyżeczkę skrobi ziemniaczanej lub kukurydzianej rozpuszczonej w kilku łyżkach wody. Mi się niestety skrobia skończyła, więc zrezygnowałem z dodatkowego sosu. Warzywa puściły trochę soku, który w połączeniu z sosami dał wystarczającą ilość sosu do pokrycia makaronu.
Podobnie się zaopatrzyłam:-) Bardzo smakowicie wygląda:-)
OdpowiedzUsuńWygląda świetnie,chyba wiem co przygotuję dla mojej nastoletniej córki która bardzo lubi makarony i warzywa .
OdpowiedzUsuńGdyby to widział mój M.zmieniłby plany obiadowe na dziś-byłby kurczak wg.Tomka:)
OdpowiedzUsuńZawsze może być jutro ;)
Usuńpysznie :) jutro jadę do Lidla :)
OdpowiedzUsuńTydzień azjatycki już się niestety skończył, ale czasami można znaleźć jeszcze niedobitki z tygodni tematycznych :)
UsuńMoją robię dość podobnie :) Kocham takie jedzenie, niezwykle aromatyczne! Mogłabym jeść niemal codziennie.
OdpowiedzUsuńOstatnio też tak mam, że mógłbym wcinać takie dania codziennie :)
UsuńUwielbiam! Dobrze, że teraz można znaleźć prawie wszystko co potrzebne do przygotowania chińskich potraw:)
OdpowiedzUsuńCo jutro na obiad u mnie w domu??? Oczywiście kurczak chow mein ;) super przepis, z pewnością go wykorzystam :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że chińszczyzna cieszy się dużym powodzeniem :)
UsuńOtworzyłam Twój blog, miałam zamiar zapoznać się z chińskim przepisem, przyszła moja córka, patrzy na główne, górne zdjęcie i mówi "zrobiłam się głodna"! "A potem zrób mamo taką chińszczyznę", bo my lubimy takie dania:) Więc obie głodne (przez Ciebie) idziemy spać z planami na makaron po chińsku!
OdpowiedzUsuńPrzykro mi, że poszłyście spać głodne, ale nie mogę powiedzieć, że się nie cieszę z tego, że już same zdjęcia wywołują takie efekty :D
Usuńależ apetyczna chińszczyzna... po zdjęciu składników widać, że rzeczywiście się zaopatrzyłeś :)
OdpowiedzUsuńach Lidl, nie lubię tam chodzic, bo zawsze skutecznie zostawiam tam ostatnie grosze ze studenckiego portfela ;)
Na zdjęciu tylko makaron jest z Lidla ;) Ale trochę się zaopatrzyłem to prawda :) Mi się często po prostu nie chce jechać specjalnie do Lidla na zakupy, więc odpuszczam, ruszam tyłek dopiero kiedy są naprawdę fajne rzeczy jak taki tydzień chiński, czy masło orzechowe podczas tygodnia amerykańskiego ;)
UsuńA mi znowu ślinka cieknie na takie pyszności ;)
OdpowiedzUsuńWygląda bardzo apetycznie :). I tak, tydzień azjatycki zaopatrzył moje szafki :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie dania:)
OdpowiedzUsuń