Przepraszam, że ostatnio na moim blogu jest tak cicho. Okresy świąteczne, zazwyczaj bardzo owocne dla blogerów kulinarnych, w moim przypadku stają się okresami martwiczymi. Wiąże się to przede wszystkim z tym, że na święta zawsze wyjeżdżam do rodziców i tym, że od jakiegoś czasu już nie spotykamy się w dużym gronie. A co za tym idzie rozwój przepisów świątecznych jest ograniczony. Do tego świąteczny urlop zawsze przypłacę maratonem w pracy po powrocie (który właśnie się zaczął), więc gotować nie mam kiedy, a na blogu pojawiają się przepisy, które gdzieś mi się jeszcze uchowały. Dziś jeden z takich, przygotowany przed świętami makaron w prostym sosie z krewetkami i mleczkiem kokosowym. Aromatyczny, lekko słodki, z kwaskową nutą i bardzo kremowy. Jeśli nie macie lub nie lubicie krewetek, to myślę, że równie dobrze sprawdzi się w wersji z kurczakiem.
Składniki (1 porcja):
100g makaronu linguine
5 krewetek black tiger 16/20
1 nieduża cebula
1 papryczka peperoni
1 ząbek czosnku
2cm kawałek imbiru
1/2 limonki
1/2 puszki mleczka kokosowego (dużej lub cała mała)
100ml mleka
sól
olej do smażenia
Przygotowanie:
Zaczynamy od podsmażenia na oleju pokrojonej w piórka cebuli. Gdy zmięknie dorzucamy pokrojone w cienkie plasterki peperoni i czosnek oraz drobno posiekany imbir. Przesmażamy przez minutę i wrzucamy oczyszczone krewetki (pozbawione pancerzyków i ewentualnych pozostałości jelita). Doprawiamy solą. Ścieramy skórkę z połowy limonki (najpierw dokładnie umytej i wyparzonej) i wyciskamy sok. Smażymy często mieszając, aż sok z limonki odparuje. W tym czasie dokładnie mieszamy mleczko kokosowe z mlekiem, dzięki temu sos będzie gładki i bez grudek. Mieszaninę wlewamy na patelnię. Całość dusimy przez 3-4 minuty, aż sos zrobi się gęsty i kremowy, a smaki się połączą. Na koniec doprawiamy do smaku solą. Podajemy z makaronem ugotowanym al dente. U mnie był to makaron linguine, ale można użyć dowolnego rodzaju makaronu.
Ale mam smakora :D
OdpowiedzUsuńsmaczne danko:D
OdpowiedzUsuńJa też dzisiaj robię krewetki na kolację, postanowione;-)
OdpowiedzUsuńdobry, egzotyczny comfort food ;)
OdpowiedzUsuńi co do martwego okresu na blogu w czasie świąt możemy sobie przybić piątkę, u mnie to wygląda tak samo.
Tomku, nominowałam Cię do Libster Blog.
OdpowiedzUsuńhttp://orcia.blogspot.com/2013/04/libster-blog-u-orci.html
Mam nadzieje, że pobawisz się z blogerami :)
ale mnie katujesz tymi krewetkami, które ja tak uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńjuż od rana robię się głodna, nie przepadam za krewetkami, ale założę się, że smakuje świetnie :)
OdpowiedzUsuńPS. Twój blog został przeze mnie wyróżniony w zabawie Liebster Award :) Wiem, że wiele osób ignoruje takie zabawy "łańcuszkowe", jednak jest to wyróżnienie kierowane od bloga dla bloga. Zapraszam http://pudelkoslonia.blogspot.com/2013/05/liebster-award.html
Super blog do poczytania w wolnej chwili!
OdpowiedzUsuńCiekawy i inspirujący wpis :)
OdpowiedzUsuńNapisałabym, że fajny wpis, ale tego nie zrobię, bo ten wpis to prawdziwa petarda!
OdpowiedzUsuń