Rabarbar to trochę niedoceniania roślina, którą używano już
prawie 5000 lat temu w Chinach. Początkowo stosowano go jako lekarstwo, głównie
ze względu na jego przeczyszczające właściwości. Z czasem zagościł także na
stołach. Rabarbar jest niskokaloryczny, zawiera tylko 18 kcal w 100g, jednak
raczej ciężko uznać go za dobry składnik diety, bo ciężko go sobie wyobrazić
bez sporego dodatku cukru. Zawiera duże ilości witaminy C, a według najnowszych
badań także polifenole, które pomagają w zwalczaniu komórek rakowych. Rabarbar
zawiera też substancje, które pomagają obniżać poziom cholesterolu. Jak widać,
jest nie tylko smaczny, ale i zdrowy. Jednak zawiera dużo kwasu szczawiowego,
który zabiera z organizmu wapń (podobnie jak botwina i szczaw) i tworzy nierozpuszczalne związki, dlatego nie
powinny go jeść osoby cierpiące na kamicę nerkową.
Rabarbar w moim domu rodzinnym nie był zbyt popularny.
Jedyne co pamiętam to jakieś przebłyski kompotu i łodygi rabarbaru maczane w
cukrze, jedzone na surowo i wykręcające twarz. W tym roku po raz pierwszy
postanowiłem zrobić coś więcej z rabarbaru i na pewno nie będzie to ostatnie
podejście, bo zakochałem się w tym kwaskowatym smaku. Rabarbar świetnie nadaje
się na dżem (co widać na zdjęciu), nadzienie do tarty, czy ciasta. Można z
niego zrobić kompot, nadziać nim muffinki, czy dodać do galaretki. Pamiętajmy
jednak, że rabarbar jest warzywem. Należy do tej samej rodziny co szczaw. Aczkolwiek powszechnie przyjęło się traktowanie go jak owocu i używanie raczej do
dań słodkich niż wytrawnych. Przyznaję, że nigdy nie jadłem rabarbaru na słono,
ale na pewno spróbuje, bo to bardzo kusząca perspektywa.
Sezon na rabarbar nie trwa długo, dlatego warto zrobić małe
zapasy, zwłaszcza, że jest to warzywo wyjątkowo tanie. Przy obecnych, przez
cały sezon wysokich, cenach truskawek, dżem z rabarbaru może być bardzo ciekawą,
tańszą alternatywą. Pamiętajmy, żeby wybierać jędrne, nieuszkodzone i
niepoobijane łodygi. Szczelnie zawinięty w foliową torebkę można przechowywać w
lodówce nawet do 3 tygodni.
Składniki (8-9 słoiczków):
- 3kg rabarbaru (po odcięciu końcówek pewnie jakieś 2,5kg na czysto)
- 500g brązowego cukru
Przygotowanie:
Rabarbar należy umyć, poobcinać końcówki i pokroić w mniej
więcej 1cm kawałki. Nie trzeba być dokładnym, rabarbar i tak w większości się
rozpadnie. Potrzebny nam będzie garnek o grubym dnie albo pokryty powłoką
nieprzywierającą. Ja użyłem głębokiej patelni teflonowej. Wrzucamy rabarbar,
zasypujemy cukrem i smażymy na dużym ogniu, żeby zmiękł i puścił wodę. 2,5kg to
dość sporo, więc musiałem dorzucać na raty. Podobno na gotującym się
rabarbarze zbierają się szumowiny, które należy usunąć, jednak nic takiego
nie zauważyłem. Gdy rabarbar zmięknie, zmniejszamy ogień i smażymy go jakąś
godzinę lub nawet dłużej. Lubię, gdy konfitury trochę przywrą do dna, wtedy
tworzy się w nich karmelowy posmak. Oczywiście nie można ich przypalić. Co
jakiś czas trzeba mieszać. Z czasem rabarbar zgęstnieje i będzie gotowy. Równie
dobry efekt można uzyskać w krótszym czasie, smażąc konfiturę cały czas na
dużym ogniu. Odparuje szybciej, jednak przy dużym ogniu jesteśmy przykuci do
kuchenki, bo trzeba praktycznie cały czas mieszać.
W czasie, gdy dżemik się gotuje przygotowujemy słoiki. Jestem zwolennikiem recyklingu starych słoików, więc mój dżem wylądował w
słoikach po majonezie, musztardzie i oliwkach. Słoiki trzeba dokładnie umyć, a
następnie wypiec w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni przez jakieś pół
godziny. Pokrywki trzeba wygotować, nie można ich wypiekać, bo mają gumową
wyściółkę.
Gotowy dżem nakładamy do słoików i dokładnie zakręcamy. Postanowiłem je spasteryzować, tak na wszelki wypadek. Do dużego garnka
wkładamy ściereczkę, ustawiamy słoiki, tak żeby się nie dotykały, zalewamy wodą
do ¾ wysokości słoików. Od zagotowania pasteryzujemy jakieś 15-20min.
Gotowy dżemik chowamy do spiżarni i wsuwamy zimą myśląc o słonecznych,
letnich dniach.
Niektórzy z was mogą się dziwić, że dodałem tylko pół kilo
cukru. W przepisach na jakie trafiłem ilość cukru wahała się od 500g do 1kg na
1kg rabarbaru. Jednak uważam, że to zdecydowanie za dużo. Dżem jest wystarczająco słodki, a do tego zdrowszy, bo zawiera mniej cukru. Oczywiście najlepiej
dosłodzić na swój własny smak, w trakcie próbując i w razie potrzeby
dodając cukru. Dżem z mniejszą ilością cukru nie jest też tak dobrze
zakonserwowany jak zasypany mnóstwem cukru, dlatego warto go na wszelki wypadek
spasteryzować.
A Ola gotuje 15 minut i też dobry wychodzi. :) A czemu brązowy cukier a nie zwykły? I czemu nie obierasz rabarbaru?
OdpowiedzUsuńJak robiłem mniejszą porcję to też gotowałem 15min i był dobry. Ten chciałem zrobić gęstszy i bardziej przesmażony. Brązowy cukier, bo akurat taki miałem, w smaku raczej nie ma różnicy, za to zdrowszy jest. Nie obieram z lenistwa, poza tym długo gotowane włókna nie są twarde, za to pod skórką jest najwięcej witamin ;)
OdpowiedzUsuńRabarbar mniam .... taka kwachotka pycha
OdpowiedzUsuńlepiej żeby wyszedł ten dżem. Kocham rabarbar!!! czy można jeść go na surowo?!
OdpowiedzUsuńMOżna dziś spróbowałam tylkojest kwaśny jak sto diabłów.
Usuń