Dostałem ostatnio prośbę o przepis na makaron sojowy, więc dziś w roli głównej plastikowy makaron. Dzisiejsze danie, właściwie nieświadomie, wyszło mi zarówno bezglutenowe, jak i wegańskie.
Makaron sojowy wbrew pozorom nie jest robiony z soi. Sam byłem zaskoczony, gdy się o tym dowiedziałem, ale makaron ten robiony jest najczęściej ze skrobi fasoli mung. Jest bardzo popularny w Chinach, gdzie, ze względu na swój skład, traktowany jest jako warzywo. W Polsce nie wykorzystuje się dużo makaronu sojowego. Zazwyczaj używany jest do dań chińskich lub sałatek, rzadziej podaje się go jak tradycyjny makaron.
Makaron sojowy nie zawiera glutenu, dlatego jest polecany dla osób stosujących dietę bezglutenową. Poza makaronem ryżowym w postaci wstążek jest jednym z najłatwiej dostępnych makaronów bez glutenu. Podobno dostępne na polskim rynku są także makarony kukurydziane, jednak nigdy nie spotkałem się z takimi w sklepach. Makaron sojowy jest też polecany dla osób, które się odchudzają. Wprawdzie jest kaloryczny praktycznie tak samo jak makaron pszenny, jednak ma niski indeks glikemiczny. Dzięki temu sprawia, że dłużej jesteśmy syci, a w organizmie nie występują gwałtowne skoki poziomu cukru.
Jedną z zalet makaronu sojowego jest też to, że wystarczy go zalać gorącą wodą i odstawić na kilka minut. Niestety sam w sobie jest bez smaku, nie każdemu też odpowiada jego forma, czyli cienkie nitki, przypominające żyłkę. Jednak warto czasem sięgnąć po plastikowy makaron (po angielsku nazywany jest cellophane noodles, czyli makaron z folii), jeśli nie dla jego wartości to tak po prostu, w ramach urozmaicania diety. W mojej kuchni był trochę zapomniany, ale postaram się sięgać po niego częściej. Jedno jest pewne, muszę zacząć robić z niego podwójne porcje, bo po próbie podzielenia paczki na pół moja kuchnia wyglądała jak po eksplozji, kawałki makaronu były wszędzie.
Składniki (1 duża porcja lub 2 mniejsze):
- 50g makaronu sojowego
- 1 mała marchewka
- 1 nieduża cebula
- 1 mała papryka (w dowolnym kolorze)
- 1/2 cukinii (użyłem po kawałku żółtej i zielonej)
- 1 pomidor
- 1 ząbek czosnku (można zrezygnować)
- sól, pieprz
- kilka łyżek bulionu (może być woda, ja dziś akurat gotowałem bulion)
- 1 łyżka oliwy do smażenia
Przygotowanie:
Cebulę kroimy w piórka, marchewkę i cukinię w słupki. Podsmażamy na oliwie aż trochę zmiękną, a nawet mogą się lekko zrumienić. Pomidora obieramy ze skórki, pozbywamy się nasion i drobno kroimy. Do warzyw dodajemy drobno posiekany czosnek, przesmażamy chwilę i dodajemy pomidora. Dusimy przez kilka minut, żeby pomidor się rozpadł i utworzył sos. Doprawiamy solą i pieprzem, a w razie potrzeby dolewamy bulion lub wodę. Sosu ma być niewiele, ma być gęsty i oblepiać warzywa. Pod koniec duszenia makaron zalewamy wrzątkiem, solimy i zostawiamy na kilka minut zgodnie z przepisem na opakowaniu. Gdy warzywa są już gotowe dodajemy pokrojoną w paseczki paprykę, aby się podgrzała. Można paprykę dodać wcześniej i udusić z cała resztą warzyw, jednak ja nie przepadam za miękką papryką w takich daniach, wolę kiedy stanowi chrupiący kontrast dla reszty warzyw. Podajemy z odsączonym makaronem w dowolnej konfiguracji, możemy wszystko wymieszać lub podać osobno.
Lubię celofan :) Ale próba podzielenia paczki na pół jest naprawdę karkołomnym zadaniem. Makaron kukurydziany bez glutenu można dostać w Leclerku pod nazwą Pasta for Kids, for kids bo ma kształt literek lub zwierzątek, ale to chyba najmniej przeszkadza :)
OdpowiedzUsuńLeclerca mam pod nosem, często robię tam zakupy, więc następnym razem muszę obejrzeć dokładnie stoisko z makaronami :)
UsuńUgotowałam :) Było pyyyyyyszne :) Dziękuję :*
OdpowiedzUsuńCieszę się :) Mam jeszcze pół paczki, więc jeśli wymyślę coś nowego to na pewno wrzucę :)
UsuńCzyta się apetycznie, na pewno zrobię dla swoich domowników, tym bardziej, że sezon cukiniowy trwa. Z własnego doświadczenia z tym makaronem wiem, że należy go dokładnie zmieszać z sosem czy też po prostu ze składnikami, z którymi się go podaje. Wówczas nabiera on smaku potrawy. Ja go robię ze skrzydełkami po chińsku, rewelacja.
OdpowiedzUsuńWygląda przepięknie. Będę próbowała, tylko namówię męża na takie danie :)
OdpowiedzUsuńMakaron sojowy z soi, wbrew obiegowym opiniom, istnieje :)
OdpowiedzUsuń